Kto z nas nie narzekał czasem na sąsiadów, którzy zakłócali nasz błogi spokój? Nie przeklinał bujającego się od hałasu żyrandola albo nie stukał w ścianę z nadzieją, że wreszcie będzie cisza?
Naprawdę nieliczni mogą powiedzieć, że osoby, które mieszkają obok nich w bloku lub domu nie zakłócają im spokoju. Oczywiście obowiązuje cisza nocna, która przewidziana jest od 22 do 6 rano, ale czy poza tymi godzinami nie możemy oczekiwać we własnym domu czy mieszkaniu braku innych dźwięków niż nasz osobisty telewizor, cd itp.? Niestety, bardzo często okazuje się to zupełnie niemożliwe.
Osoby mieszkające w naszym otoczeniu nie zważając na nic i nikogo włączają telewizor na cały regulator, muzykę, ćwiczą na instrumentach, wiercą wiertarką i na wszystkie możliwe sposoby utrudniają nam funkcjonowanie. Szczekający przez całą dobę pies przemiłej sąsiadki albo gruchające gołębie na balkonie uroczego sąsiada, wcale nie są miłe ani urocze. Zdarza się, że ludzie po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo zakłócają spokój innym.
Warto najpierw spróbować poprosić o zniwelowanie do minimum dźwięków drażniących nasze uszy. Ale co jeśli ta sąsiadka wcale nie jest miła a sąsiad uroczy? Możemy zgłosić problem do spółdzielni, wspólnoty mieszkaniowej czy rady nadzorczej jeśli mamy uciążliwych sąsiadów w bloku czy kamienicy. Gorzej jeśli mieszkamy w szeregu domów jednorodzinnych czy osiedlu domków. Z tego jednak też możemy wybrnąć prosząc o interwencję Straż Miejską lub Policję. Obie te instytucje mają obowiązek zareagować. Jeśli poziom hałasu przekracza dopuszczalne normy w dzień, też możemy to zgłosić, bo zakłócanie spokoju nie jest jednoznaczne tylko z naruszeniem ciszy nocnej.
Zakłóceniem spokoju może być nawet...tupanie. Tak, tak właśnie tupanie. Na jednej z klatek dość ekskluzywnego apartamentowca pojawiła się ostatnio kartka z prośbą o...noszenie kapci. Sąsiedzi mieszkający nad nieszczęśnikami, położyli panele i każdy krok w butach lub boso przyprawia sąsiadów z dołu o palpitacje. Tak też można sobie radzić, może poskutkują apele na tablicy ogłoszeniowej...
Hałas nie jest jednak jedynym problemem udręczonych sąsiadów. Równie nieznośnym zachowaniem jest grillowanie na balkonach, tarasach i ogródkach w przypadku mieszkańców parteru. Niedozwolone, ale co z tego jeśli rzadko respektowane jest to prawo. Nieprzyjemny zapach dymu wdzierający się do naszego mieszkania psuje nam nie tylko humor, ale też może być niebezpieczny. Spaliny, bo unoszący się dym to właśnie nic innego, jest niezdrowy i powoduje alergie. W takim przypadku również możemy zawiadomić organ sprawujący pieczę nad mieszkaniami lub po prostu straż pożarną, która zawiadamia policję. Jeden, drugi mandat i grillowym smakoszom powinno się odechcieć zatruwania (dosłownie) nam życia.
Niezwykle częstym problemem są również zwierzęta domowe trzymane przez naszych sąsiadów. Uzyskanie ciszy, naruszanej np. przez szczekanie jest niestety trudne do wyegzekwowanie, ale inaczej już jest w przypadku puszczania bez smyczy i kagańca czworonogów. Bywa, że wychodzimy z mieszkania a na przykład z góry zbiega wprost pod nasze nogi pies. Nieważne czy duży czy mały, ale może przewrócić, ugryźć czy wystraszyć nasze dziecko. Właściciele groźnych ras zobowiązani są do wyprowadzania swoich pupili nie tylko na smyczy, ale w kagańcu, rzadko jednak prawo to jest respektowane na klatkach schodowych. Nieważne czy jest to nowoczesny apartamentowiec czy stary blok. Zasady obowiązują takie same. Niezależnie od rasy psa, musi być on na smyczy. Jeśli biega luzem, zawsze możemy zawiadomić Straż Miejską. Jest to właściwy organ ścigania właściciela, nie psa oczywiście.
Uporczywym problemem mogą być również pozostawiane rzeczy na klatkach schodowych. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że (nie mówiąc oczywiście o miejscach do tego przeznaczonych, takich jakie schowki na rowery czy wózkarnie) nigdzie, poza własnym mieszkaniem nie wolno przechowywać żadnych przedmiotów. Potykanie się o pudła stojące na klatce lub wspólnych garażach, rowery, motocykle na podwórkach są częstym zjawiskiem. Niby prozaiczny problem i może wydawać się błahostką niegodną zawracania sobie i innym uwagi, ale potykanie się o rzeczy pozostawione przez sąsiadów naprawdę mogą utrudniać nam z życie, a przynajmniej swobodne poruszanie. Jak przejść z wózkiem, dzieckiem itp. jeśli obok drzwi sąsiada powstała tzw. „ graciarnia”?
Odwołajmy się do przepisów prawa, zwróćmy uwagę sąsiadom, a jak nie poskutkują uprzejme prośby zgłośmy to do spółdzielni.
Przeszkadzać może dosłownie wszystko, głośne rozmowy prowadzone na klatce, częste imprezy, grillowanie, a nawet... rozbijanie kotletów. Pewna pani codziennie rano dokładnie o 6 rano (żeby nie naruszać ciszy nocnej) rozbijała kotlety tłuczkiem, robiąc przy tym tyle hałasu co najpotężniejszy młotek. Żadne prośby nie skutkowały, a sąsiedzi z dołu postanowili poszukać nowego lokum pewnie mając nadzieję, że sąsiedzi z góry będą jedli wyłącznie zupy, ale poważnie mówiąc walka z uciążliwymi sąsiadami może być naprawdę bardzo trudna, długa i mozolna. Nie zawsze przyniesie pożądany skutek, ale warto pamiętać o przysługujących nam prawach zarówno
wynikających z kodeksu cywilnego, ale również regulaminów spółdzielni, wspólnot mieszkaniowych i norm obyczajowych.
Wcale niepowiedziane, że problem hałasujących, grillujących czy w inny sposób utrudniających nam życie sąsiadów nie jest do rozwiązania. Najpierw należy spróbować rozwiązań polubownych, często odnoszą skutek, jeśli nie mamy do czynienia z celowym działaniem, tylko niefrasobliwym zachowaniem. Część z uprzykrzających nam życie po prostu o tym nie wie. W przypadku, kiedy grzeczne rozmowy i prośby nie skutkują, musimy zgłosić problem do odpowiednich instytucji. Czasami wystarczy telefon do Straży Miejskiej czy Policji, aby uciszyć sąsiadów. Pismo złożone w spółdzielni, też jest przeważnie skuteczną metodą walki o spokój i ciszę. Większość z sytuacji, w których jesteśmy poszkodowani z winy sąsiadów są objęte skutkami karnymi, a przecież nikt nie chce na własne życzenie płacić grzywn, mandatów czy narażać się na wykluczenie ze spółdzielni, bo i takie sytuacje mają miejsce, chociaż traktowane są jako ostateczność. Pamiętajmy również, że jeśli najprostsze metody nie skutkują, zawsze możemy skorzystać ze sposobów stosowanych w serialu Alternatywy 4 i odpłacać sąsiadom pięknym za nadobne...Nie narażając się oczywiście na konsekwencje prawne.